Miejska Biblioteka Publiczna im. ks. Jana Kruczka w Myślenicach serdecznie zaprasza do nowej miejscówki dla młodych - BookZone Teen. Lokalizacja...
Zobacz więcej15 października 2024 r. w Myślenicach w ramach XXXI Tygodnia Kultury Chrześcijańskiej odbyła się prelekcja Ks. Artura Czepiela dotycząca życia i męczeńskiej...
Zobacz więcejMiejska Biblioteka Publiczna im. ks. Jana Kruczka w Myślenicach zaprasza na spotkanie z Antoniną Sebestą z okazji 50-lecia twórczości. 8 listopada 2024 roku...
Zobacz więcejWe wtorek 24.09.2024 r., naszą bibliotekę odwiedził niezwykle miły gość: Paweł Beręsewicz, tłumacz, leksykograf, anglista oraz – przede wszystkim –...
Zobacz więcejKomunikat Legimi S.A.: W związku ze zmianami zasad współpracy z dostawcami treści część ebooków i audiobooków dostępnych za pośrednictwem dystrybutora...
Zobacz więcejZ przyjemnością informujemy, że nasza Biblioteka otrzymała dofinansowanie w kwocie 43 280,00 zł na zakup nowości ze środków finansowych Ministra...
Zobacz więcejW dniach 1 do 26 października 2024 r. biblioteka będzie nieczynna z powodu skontrum (inwentaryzacja księgozbioru). Zachęcamy do zrobienia książkowych...
Zobacz więcejZastanawiasz się nad zakupem gry, ale nie jesteś zdecydowany? Od maja 2024 r. w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. ks. Jana...
Zobacz więcej
“Jakie to szczęście, że piękno leży w oku patrzącego” – tym cytatem mogłabym podsumować najnowszą książkę Mariany Leky. Jej “Smutki wszelkiej maści” – wbrew tytułowi, ale zgodnie z zapewnieniem wydawcy – naprawdę wprawiają w “zaskakująco dobry nastrój”.
Dlaczego?
Czy zebrane w książce felietony ukazują najpogodniejsze oblicze codzienności? Zabawne scenki, o których miło się czyta i rozmawia? Historyjki odrywające myśli czytelnika od jego codziennych zmagań, frustracji i trosk?
Bynajmniej.
Już w pierwszym akapicie pojawia się roztrzęsiona Lori, której właściciel “jest dzisiaj zbyt nieszczęśliwy, by wyjść z nią na spacer”. Chwilę później na scenę wkracza pani Wiese, ekspertka w bezsenności, a kilkanaście stron za nią – dźwigająca swój zawód miłosny Lisa. Jest jeszcze transportowany karetką wujek Ulrich czy potrzebująca pomocy opiekunki Camille. A dalej – cała plejada postaci, podobnie jak narratorka, regularnie poznających smak smutków wszelkiego rodzaju.
Jak to możliwe, że w tym smaku można się… rozsmakować? Decydujący jest to kunszt autorki, która i gorzkie, i kwaśne doświadczenia łagodzi wiarą w ludzką dobroć i bystrością obserwacji, podgrzewa ciepłem życzliwości, posypuje autoironią i celnością języka. A na koniec – serwuje w krótkiej, kuszącej formie. To ogromna sztuka: nie powiedzieć za wiele. Ot, tyle, by wywołać uśmiech, który – tak jak uśmiech Lisy – rozjaśni “całą tę środę”.
Albo czwartek.
Karolina Mucha
Dostępność książki można sprawdzić tutaj