Za nami spotkanie z Katarzyną Ryrych - wszechstronnie utalentowaną autorką książek dla młodzieży i dorosłych. Pisarka jest również malarką i...
Zobacz więcejDrodzy czytelnicy w dniu 31 grudnia 2024 roku biblioteka będzie czynna do godziny 12.00! Zapraszamy!
Zobacz więcejW dniach 17-21 grudnia 2024, pod choinką na parterze w holu biblioteki znajdziecie Państwo książki dla dzieci i dorosłych, które...
Zobacz więcejW środowy wieczór, 11 grudnia 2024 roku, w Miejskiej Bibliotece Publicznej im. ks. Jana Kruczka w Myślenicach odbyło się magiczne...
Zobacz więcejNowa edycja kampanii „Mała książka – wielki człowiek” w bibliotekach Już od października w naszej bibliotece na wszystkich przedszkolaków i...
Zobacz więcejMiejska Biblioteka Publiczna im. ks. Jana Kruczka w Myślenicach serdecznie zaprasza do nowej miejscówki dla młodych - BookZone Teen. Lokalizacja...
Zobacz więcej
Zwykle naturalnym miejscem dla reportażu jest czasopismo. To szybki i skuteczny nośnik: reporterski opis rzeczywistości błyskawicznie trafia do szerokiej rzeszy odbiorców. Gazetowe reportaże, żyją jednak krótkim życiem gazety. Dzień, dwa, miesiąc. Zebrane zaś w kolekcje, w postaci książki, zyskują wręcz nieśmiertelność i… większą publiczność. A rzecz dziś opisywana, na to zasługuje.
W rękach mam książkę Marka Szymańskiego. To młody człowiek, rocznik 1988, związany m. In. z Dużym Formatem i Newsweek Polska. Rzecz nosi tytuł „Urobieni. Reportaże o pracy”. Pomiędzy okładkami jedenaście reportaży. Dwieście książkowych stron tekstu. Stron przygnębiających, dostarczających smutek w czystej postaci.
Każdy reportaż to osobna historia. Tło wspólne: polski rynek pracy. Bohaterzy? Ukrainka zarabiająca sprzątaniem. Pracownik supermarketu. Ochroniarz. Handlowiec z „call center”. Menadżer spłacający długi nieżyjącego syna. Wszyscy uwikłani w meandry życia korporacyjnego, wtłoczeni w regulaminy, układy. Sprowadzeni do roli przedmiotu wpisanego w rubryki arkusza kalkulacyjnego. Trybiki w maszynie wolnego rynku.
Przygotowując recenzję książkę zawsze czytam ją od deski do deski. „Urobieni” stanowi wyjątek. Lekturę zakończyłem na 58 stronie, pozostałe jedynie „przekartkowałem”. To nie jest książka na pochmurny dzień. Ale koniecznie do przeczytania.
I proszę nie „odpuszczać” zamykającej ją rozmowy z profesorem Andrzejem Szahajem. Reportaż, jak to reportaż, niczym obiektyw aparatu fotograficznego przygląda się detalom, poszukuje odmienności i migawkowo rejestruje obraz świata. Treść wywiadu maluje jego tło.