Nasze recenzje

Ucieczka z zamkniętego świata

Tej książki nie wybrałem sam, ot lektura „z nakazu”, z prośbą o krótki jej anons. Czytać? Odłożyć na półkę? Otworzyłem, a wtedy szybko okazało się, że jest w tym coś więcej, bo i zbieg okoliczności i wspomnienia. Takie, które niepokoją – również.

Wczesny maj, 2014 roku. Popołudniowa wędrówka rozgrzanymi słońcem ulicami Jerozolimy, z dala od jej turystycznego centrum. Inny świat, inna Jerozolima: zaniedbane budynki, gazety niesione przez wiatr, na murach obdarte, potargane afisze. To Mea She’arim, dzielnica ortodoksyjnych chasydów. Rytm życia wyznaczają tu wyłącznie modlitwa, Tamlud, medytacje i rodzina. Tylko tyle i aż tyle, bo nie ma tu TV, radia, gazet. Niczego, co kwartał zaniedbanych ulic mogłoby połączyć z cywilizacją.

To miejsce, w którym człowiek „nie stąd”, zasługuje na pogardę, bo jest posłańcem z zepsutego świata. Na ulicy nikt go zresztą nie zauważa, nikt go nie dostrzega, przechodnie odwracają wzrok. Granice zostają jednoznacznie i nieodwołalnie wyznaczone. Aparat w ręce, dźwięk migawki budzą wrogość. Nie uciekam, ale po namyśle jednak zawracam, nieśpiesznie kierując się w stronę Bramy Dawida, ta z czasem doprowadzi mnie do gwarnej dzielnicy arabskiej. Tam, mieszkam, gdy tu dotrę właściciel hostelu uśmiechnie się na mój widok.

Inny czas, inny człowiek, inne Mea She’arim: New Square. Wieś leżąca w stanie Nowy York, jak tamta jednak zamieszkana przez ortodoksyjnych chasydów.

Shulem Dean zawrócił, uciekł. Wiedząc, że „kto odejdzie, już nie wróci”. Od dziecka wychowany w miejscowej społeczności, zawrócił podejmując jedną z najważniejszych decyzji w swym życiu. I o tym jest ta książka. O granicach, decyzjach, wierze i miarach przezeń wyznaczonych. Są tu też przemyślenia dotyczące konsekwencji, czyli skutkach sprawczych rozmaitych postanowień. A zawłaszcza takich, których nie da się cofnąć.

Lektura… raz smutna, innym razem radosna. Na wskroś humanistyczna, tak – wiem jak wiele w to pojęcie można wpisać. Przede wszystkim – mądra. A to lichy towar w dzisiejszych czasach.

Nie jest to książka na szybką lekturę, raczej spokojną powolną, z sposobnością na myślenie, dumanie i patrzenie w niebo. Bo tam wiele zobaczymy.

I jeszcze to pytanie, od którego nie sposób teraz uciec, pytanie o to czy przypadkiem, i wszyscy, i teraz nie jesteśmy mieszkańcami jakiejś tam Mea She’arim? Proszę o odpowiedź, śmiało…


Schulem Dean: Kto odejdzie już nie wróci. Jak opuściłem świat chasydów. Wydawnictwo Czarne


Skip to content