REGULAMIN KONKURSU FOTOGRAFICZNEGO „Blisko a pięknie” § 1. Postanowienia ogólne Organizatorem Konkursu Fotograficznego „Blisko a pięknie” (zwanego dalej Konkursem) jest...
Zobacz więcejMiejska Biblioteka Publiczna zaprasza na spotkanie autorskie Natalii Szyszkowskiej 12.07.2022 (wtorek), godz. 17.30, Miejska Biblioteka Publiczna, ul. Mickiewicza 17 Natalia...
Zobacz więcejZnakomitym ukoronowaniem całorocznej działalności Dyskusyjnego Klubu Książki jest spotkanie autorskie. Podczas rozmowy z pisarzem czytelnicy odkrywają sekrety „narodzin” książkowych bohaterów,...
Zobacz więcejDrodzy Czytelnicy, do 30 czerwca 2022 roku nie pobieramy opłat za przetrzymanie książek.
Zobacz więcejRok 2022 Sejm ustanowił Rokiem Romantyzmu Polskiego. W uchwale wskazano, że w roku 2022 przypadają dwusetne urodziny tej epoki i...
Zobacz więcejSerdecznie zapraszamy naszych Czytelników do całorocznej zabawy! Każdego 5 dnia miesiąca pojawi się nowe kryterium po jaką książkę należy sięgnąć....
Zobacz więcej
Wyróżnienie w konkursie Najlepsze 2020 w kategorii recenzja osoby dorosłej
Nie myślałam, że 2020 zakończę najlepszą książką, jaką przeczytałam w danym roku. „Pięć stawów. Dom bez adresu” Beaty Sabała-Zielińskiej znalazłam pod choinką. Książka to dla mnie najlepszy prezent, a ta wywarła na mnie szczególnie duże wrażenie.
Już od pierwszych stron poczułam jakbym przeniosła się do doliny Pięciu Stawów – i to dziesiątki lat wstecz. Czytają o mieszkańcach i słynnej rodzinie Krzeptowskich odnosiłam wrażenie, jakbym znajdowała się wśród nich. Poznawałam polskie Tatry i historię schroniska. Autorka w bardzo ciekawy, a zarazem pełen humoru sposób przedstawia różne oblicza pracy i prowadzenia takiego obiektu. Mało kto myśli o tym, jak trafia tam chociażby bochenek chleba, ile pracy i poświęcenia trzeba, aby znalazł się na stole. Rodzina Krzeptowskich prowadzi schronisko z pasją i wielkim oddaniem. Ich codzienna praca w tym pięknym zakątku wyraża miłość do gór oraz wielką pokorę wobec natury. Na kartach książki można znaleźć opisy ludzkich tragedii i dramatów, takich jak historia ostatniej wspinaczki sióstr Skotnicówien z 1929r.. Są jednak też pełne humoru opisy spotkań z prawdziwym „gospodarzem” gór – niedźwiedziem, który potrafi nawet „zjeść” samochód. Należy również wspomnieć o niesamowitych zdjęciach, które pomagają wczuć się w klimat opowieści i stanowią piękną ozdobę książki.
„Pięć stawów. Dom bez adresu” bardzo polecam nie tylko miłośnikom gór. Cudowny, lecz niebezpieczny klimat Tatr zawsze mnie fascynował. Dzięki książce Beaty Sabała-Zielińskiej przeżyłam kilka dni w pięknym miejscu i rodzinnej atmosferze. Czytając ostatnią stronę czułam smutek na myśl o rozstaniu z tym miejscem, ale książka stoi u mnie na półce i zawsze mogę wrócić do Doliny Pięciu Stawów.