Nasze recenzje

Tokyo. Z zupełnie innej strony

Lubię czytać przewodniki. Zwłaszcza opisujące miejsca, do których z pewnie nie dotrę: daleko, drogo, zbyt mało urlopu… Wciągają mnie bez reszty. Zamknięta pomiędzy okładkami garść informacji przeobraża się w..  zgiełk miast, zapach wiatru, a i zapach miejscowych potraw – pewnie i też. Pod ręką czuję szorstkość starych murów. Warto czytać, prawda?
A teraz w rękach  mam „Tokyo lifestyle book” Aleksandry Janiec. To rzecz spod znanego szyldu wydawnictwa „Znak”. W katalogach bibliotecznych książka zostanie zaszufladkowana jako przewodnik, proszę jednak zapamiętać – przewodnikiem nie jest. Nie jest jednak też – tu uprzedzam pytania – reportażem, choć w literackiej przestrzeni, tu są doń tylko dwie bardzo nieodległe przecznice.
To zbiór migawek. Takich spisanych. I takich narysowanych obiektywem aparatu. Próbujących – tak, wiem to nie jest łatwe – uchwycić tkankę wielkiej azjatyckiej metropolii. Przez pryzmat.. najciekawszy zresztą z możliwych: losów, pasji, zwyczajów upodobań mieszkańców.
I to oni – tokijczycy, a nie Aleksandra Janiec, są tu książkowymi przewodnikami. Chętnie pokazują swe pasje: moda, gotowanie, projektowanie wnętrz… Zastosowany przez autorkę schemat jest prosty: jedna książkowa migawka, to jeden człowiek i jego pasja. Jedna lub wiele. A wszystko to mocno wpisane i w przestrzeń i w zakamarki wielkiego, ludnego Tokyo.
Proszę wierzyć: z tej perspektywy miasto naprawdę wygląda niezwykle. Tajemniczo. Przede wszystkim zaś intrygująco.
Książkę warto przeczytać. Od deski o deski. Wiem: praktycznych, ot takich „przewodnikowych” właśnie, wskazówek pomagających zwiedzać Tokyo jest niewiele. Ale inspiracji: co oglądać, czego szukać, a co wytropić – bez liku. Wiele też tu informacji naprawdę unikatowych – takich, których nie sposób znaleźć w innych książkach.

***

A tak na marginesie.. Gdy podróżuję, gdy już wreszcie TAM jestem, klasycznych przewodników używam rzadko. Wyłącznie w szczególnych sytuacjach i w szczególnych miejscach. Ale – proszę pamiętać – „Tokyo lifestyle book” nie jest przewodnikiem. Więc jeśli będę spacerował ulicami Tokyo z pewnością będę miał ją podręcznym plecaku. Jeśli tylko TAM dotrę.


Skip to content