Jak nazywa się detektyw w meloniku i z fajką w ustach? Kim jest chłopiec z długim nosem? A ten w...
Zobacz więcejZ przyjemnością informujemy, że nasza Biblioteka otrzymała dofinansowanie zakupu nowości ze środków finansowych Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Zobacz więcejAkcja #bibliotekaprzyjaznadzieciom prócz jasnej idei promocji czytelnictwa i instytucji ją wspierających, zwracała uwagę na ogromny potencjał bibliotek – tych małych,...
Zobacz więcejTermin wykonania projektu: 21.08.2022 r. Termin wykonania muralu: 15.09.2022 r. NAGRODA: 6000 zł Zapraszamy do udziału! Regulamin konkursu na projekt...
Zobacz więcejSerdecznie zapraszamy na warsztaty dla dzieci i rodzin prowadzone w czterech grupach wiekowych: Dzieci w wieku 3-4 lata wraz z...
Zobacz więcejREGULAMIN KONKURSU FOTOGRAFICZNEGO „Blisko a pięknie” § 1. Postanowienia ogólne Organizatorem Konkursu Fotograficznego „Blisko a pięknie” (zwanego dalej Konkursem) jest...
Zobacz więcejSerdecznie zapraszamy naszych Czytelników do całorocznej zabawy! Każdego 5 dnia miesiąca pojawi się nowe kryterium po jaką książkę należy sięgnąć....
Zobacz więcej
Naprawdę poprawnie napisana historia. Historia o niemądrej ludzkości. Prawdę powiedziawszy – głupiej. Od wieków nie wyciągającej wniosków z popełnianych błędów. I… wciąż popełniającej kolejne. Te same lub podobne. Najczęściej jednak – te same. Co zaś dotyczy samej książki to znajdzie ona entuzjastów. Lajki na Facebooku są pewne.
Doceniam autora. Bez dwóch zdań. Zazdroszczę mu wyczucia czasu, Łukasz Orbitowski zręcznie „wstrzelił się” we współczesne dzieje tego świata i tuż, tuż przed pandemią wydaje książkę o zarazie pożerającej ludzkość. Tak, to właśnie „Święty Wrocław” wydany przez „Świat Książki”. I o nim to właśnie opowiadam.
Zaraza? Owszem, choć na mniejszą skalę. Obejmuje zaledwie Wrocław. Jednak strach, izolacja, szaleństwo – takie jak przy każdej kolejnej epidemii.
Uwaga, teraz najważniejsze, przepraszam – najstraszniejsze. W realnie zresztą istniejącym wrocławskim osiedlu, Na Polance, mieszkańcy znajdują w ścianach czarną substancję. Promieniuje od niej dziwne ciepło, coś co przeciąga i każe mieszkańcom odsłaniać kolejne jej warstwy. I ochoczo oddają się szaleństwu: szkoła, praca, codzienne życie, wszystko to idzie w zapomnienie. Ludzie znikają. Pojawiają się prorocy. Wieszczą kolejność przyszłych zdarzeń? Nikt nie przejmuje się ofiarami wśród kopaczy. Do bloków ciągną tłumy. Powszechne i zbiorowe szaleństwo sięga zenitu.
Pandemiczny schemat, znany z średniowiecznych kronik czasów zarazy powtarza się. Rozdane niegdyś role, znów, ponownie, i na dawną modłę, raz jeszcze są odgrywane. Przez fałszywych proroków. Przez medyków oferujących zbawcze eliksiry. Przez drobnych złodziejaszków. No i ta izolacja, kwarantanna, a przede wszystkim z lekka tylko ukrywana powszechna wrogość. No bo… człowiek człowiekowi zarazkiem? Czarną substancją? Nic się nie zmieniło. Każdą epidemią rządzą te same prawa i schematy. Smutne i… niestety szalenie już nudne. Czy naprawdę ludzkości nie stać na wymyślenie czegoś nowego?
Dziwnie się więc czyta tę historię: za oknem i w wiadomościach, podobne obrazy.
Czego szukają mieszkańcy Różanki? Czego my szukamy? Jakie wnioski wyciągniemy z epidemii. W książce nie ma szczęśliwego zakończenia. U nas, zobaczymy, ale nie jestem optymistą.
Na marginesie… Jeśli kogoś przestraszyłem i „nie-namówiłem” na lekturę to… przepraszam. W gruncie rzeczy to naprawdę fajna książka i dobrze się ją czyta. Wciągają plastyczne opisy miasta, frapują błyskotliwe dialogi, intryguje dogłębna charakterystyka psychologiczna postaci i ciekawe historie ludzi – też. A, że to wszystko smutne i ponure? No cóż…
Łukasz Orbitowski: Święty Wrocław. Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2020, s. 286.
Dostępność książki sprawdź tutaj