Nasze recenzje

Położna z Auschwitz

W Polsce „literatura obozowa” ma unikatowe i wyraziste miejsce. Od pewnego czasu, wydaje się jej nawet więcej niż w przeszłości, choć – niestety – ilość nie zawsze idzie w parze z jakością. A oto wyjątek od tej reguły: „Położna z Auschwitz” Magdy Knedler.
Zalety? Bardzo proszę: starannie udokumentowana, pożytkująca fakty prawdzie, nie epatująca niepotrzebnie okrucieństwem.
Wszystko to co dobre i w książce i pisarskich działaniach autorki, dostrzegło już i Radio Wrocław honorując jakiś czas temu Knedler nagrodą „Emocje” za „powieści, które dowodzą, że gatunkowa wszechstronność i pisarska pracowitość idą w parze z wysoką jakością literacką”. W „Akuszerce” pracowitość oraz jakość są widoczne.
Książka, jej duch, i sposób obrazowania też, ocierają się o pisarstwo dokumentalne. Jednak treść i narracja – również, zostały solidnie wsparte sprawnie skomponowaną fabułą.
Nie. Nie napiszę, czy rzecz czyta się dobrze, czy też źle. Książka jak ta, tak bardzo przecież specyficzna, każdego czytelnika dotknie inaczej. A dotknie na pewno.
Wiem, wiem jest liczna grupa czytelników, która obozowej fabuły nie toleruje. Z tego obszaru piśmiennictwa akceptuje jedynie publikacje naukowe, wspomnienia oraz pamiętniki. Twierdzą (a pod tym i ja się podpisuję), że miejsca jak Auschwitz uhonorowane powinny być raczej ciszą wypełnioną zadumą i modlitwą. Tak, tak: tylko tyle i aż tyle.


Skip to content