Recenzje czytelników

Gra o tron

Pierwsza część „Pieśni Lodu i Ognia” jest książką skupioną głównie na bitwach i zawiłych, polityczne rozgrywkach. Może to być męczące dla osób, które są przyzwyczajone do książek fantasy opisujących heroiczne czyny, ratowanie świata, rzucanie kulami ognia i wielką miłość.

Westeros jest stylizowane na średniowieczną Europę, a magia występuje tam sporadycznie. Przemoc, wojna i cierpienie nie są zromantyzowane. Świat jest brudny i krwawy, bez klasycznego podziału na dobro i zło, co czyni go autentycznym. Jako czytelnicy jesteśmy świadkami powolnych narodzin konfliktu, który przerodzi się w wojnę ogarniającą całe Westeros.

Narracja jest prowadzona z perspektywy wielu bohaterów, którzy znajdują się w różnych częściach świata. Mimo tego czytelnik nie gubi się. Każda z postaci jest w jakiś sposób charakterystyczna, a świat przedstawiony zbudowany został w taki sposób, aby po jednym zdaniu opisu można było się zorientować w której części kontynentu toczy się akcja.

Momentami czytelnicy niezapoznani z serialem mogą poczuć się przytłoczeni ilością szczegółów, nazwisk, nazw miejsc i wydarzeń historycznych. Jednak dodaje to realizmu i głębi. Widać, że poza miejscem, gdzie obecnie toczy się akcja, jest ogromny, wewnętrznie spójny świat. Martin niezwykle dba o szczegóły. Opisy są dokładne i wyraziste. Angażują wszystkie zmysły czytelnika, który ma wrażenie jakby tam rzeczywiście był.

Kreacja bohaterów jest na najwyższym poziomie. Każda postać, nawet ta z pozoru mało ważna i drugoplanowa, ma przemyślany rys psychologiczny, szereg charakterystycznych cech oraz swoją historię, która wpływa na jej zachowanie.

Osobiście, bardziej niż ogromne bitwy, interesują mnie wszelkie intrygi polityczne, spiski i obserwacja genialnych bohaterów, którzy z pozoru nie są nikim ważnym, ale tak naprawdę z ukrycia zmieniają losy królestwa.

Czytelnikom towarzyszy nieustanne napięcie i lęk o bohaterów, którzy nie zostali obdarzeni tzw. „pancerzem fabularnym”. Nigdy nie wiadomo kiedy nadejdzie ich czas. Narracja jest prowadzona przez postaci pochodzące z różnych rodów i będące wrogami, więc czytelnik może dokładnie poznać strony konfliktu. Momentami dochodzi do frustrującej sytuacji, gdy podczas bitwy nie wiadomo której ze stron konfliktu powinniśmy kibicować, bo walczą ze sobą główni bohaterowie.

Dla mnie Tolkien, Martin i Sanderson to mistrzowie gatunku fantasy.

Amelia Karkosz


Skip to content